Wczoraj po północy policjanci otrzymali zgłoszenie, że skoda wjechała w ogrodzenie. Na miejscu nie było żadnych osób. Mundurowi użyli psa tropiącego, który doprowadził ich do przystanku autobusowego.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, zastali skodę wbitą w betonowe ogrodzenie. Osobówka miała włączone światła i załączony silnik. W samochodzie nie było żadnych osób.
Policyjny przewodnik użył psa, który podjął trop i doprowadził do przystanku autobusowego
Policjanci ustalili, że właściciel mieszka w innej dzielnicy miasta, więc pojechali tam. Wtedy napotkali 2 mężczyzn. Wylegitymowali ich i okazało się, że 29-latek jest właśnie właścicielem skody. Mężczyźni stanowczo zaprzeczali, że mieli niedawno jechać osobówką. Wtedy policjanci porównali buty, które mieli ubrane z zabezpieczonymi śladami obuwia na miejscu kolizji.
Pech chciał, że było identyczne ze wzorem podeszwy kolegi 29-latka
Wtedy 31-latkowi powróciła pamięć i przyznał się, że to on wjechał w ogrodzenie. Stróże prawa zbadali jego stan trzeźwości. Okazało się, że był pijany. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. 31-latek został zatrzymany pod zarzutem kierowania w stanie nietrzeźwości. Taki też został mu przez śledczych przedstawiony zarzut. Za to przestępstwo grozi mu nawet 2 lata więzienia i utrata prawa jazdy na co najmniej 1 rok.